nieśpiesznie przedstawiony chaotyczny zlepek abstrakcyjnych scenek sprowadzających się do nieciekawej wycieczki po ermitażu, którą urządzają sobie zagubiony niewidoczny narrator – obserwator oraz równie zagubiony francuski markiz.
Ten dziwaczny, skromny sprint (jak na sprint strasznie się on dłuży) przez historię i sztukę nie może widza zaintrygować, nie może bo i czym? Sztucznością i nudą wiejącą z ekranu?